Posty

HERstory

Obraz
   fot: Pexels, Vie Studio Z nudów początkiem lipca reaktywowałam starego bloga.  Założyłam go jeszcze na starej platformie Onetu w 2009 czy 2010, Onet potem zlikwidował blogi zalecając przerzucenie się na Wordpress. Zostało z  niego kilka osobistych wpisów, bo tak byłam w pewnym czasie stalkowana w necie i realu przez "moją kochankę" (być może we współpracy z eks), że dla bezpieczeństwa usunęłam większość, oraz zostało nieco wpisów związanych ze sprawami rozstaniowymi, którymi sama sobie porządkowałam swoje sprawy okołorozwodowe. Z doświadczenia nie zalecam pisania w necie w formie publicznodostępnej (czy to na blogu, czy na forum) rozkmin, ja zostałam zdekonspirowana i dowiedziałam się, jak to jest, kiedy ktoś manipuluje wypowiedziami, wyciagając z kontekstu pojedyczne zdania. Zupełnie jak dziennikarze z bulwarówek typu Fakt, czy Pudelek, o komentarzach świadczących, że ktoś zna na pamięć historię mojego życia z ostatnich 15 lat nie wspominając. Zaprowadziło mnie do do zawi

Plotkara ze mnie, czyli HIStory

Obraz
  Garść plotek z cudzego życia: mój eks wywalczył spotkania ze swoją córką ze związku z moją następczynią. Ich rozstanie, według tego co usłyszałam od syna, miało tło finansowe. Eks na eksponowanym miejskim stanowisku zarabia, delikatnie mówiąc, bardzo przyzwoicie, do tego sprzedał mieszkania, które przypadły mu w podziale majątku dorobkowego, kupił grunt od rodziców wtedy-konkubiny i  wybudował tam dom. Konkubina zażądała dokonania przez niego darowizny połowy jego domu na nią, nie dogadali się, w tym czasie eks znał już następną przyszłą partnerkę, zresztą na tyle dobrze, by być przez wszystkich wspólnych ich znajomych posądzonych o dziecko z nią i żeby udowodnic, że tym ojcem nie jest, musiał robić testy na ojcostwo.  Wyprowadził się od partnerki, przez jakiś czas lawirował jeszcze między byłą konkubiną, a nową kobietą, potem gdy nowa kobieta zaszła w drugą ciążę (tym razem sprawcą faktycznie był mój eks), zamieszkali razem już na dobre. Była szalała. Klasycznie, alienacja rodziciel

Rozwód, a nowe małżeństwo - cz.2

Obraz
fot.: Pexels, Van Thang Po dokonaniu poprzedniego wpisu na temat nowych związków po rozstaniu, który znajdziecie w tym wpisie , przez jakiś czas jeszcze myślałam nad tym zagadnieniem, jak ono się ma do mojego życia, jak ja przepracowałam problemy poprzednich związków. I oto, co mi wyszło. Z wszystkich różnic między mną, a eks największa była ta, że eks nie mógł znieść mojej niezależności, nie umiał sobie z tym kompletnie radzić, po prostu potrzebował bardziej zależnej od siebie osoby i takie osoby wybiera na kolejne partnerki, oczywiście jak mi sie zdaje. W związku z powyższym nie czuł mi się potrzebny, nawet zapytał dosłownie: "Do czego jestem Ci potrzebny?", jakby nie rozumiał wtedy, że można kochać kogoś za samą jego obecność w swoim życiu, kochać ot tak, za nic i za wszystko. A ja wtedy nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Wiem, że nie powinnam o eks pisać, bo to wygląda, że wciąż o  nim myślę - ale chcę tylko wyciągnąć prawidłowe wnioski z przeszłości, które będę mogła za

Rozwód, a nowe małżenstwo

Obraz
                     fot: Pexels, Kamper Production  Będąc ciekawą sztucznej inteligencji, zalogowałam się do ChatGPT. W Internecie ciągle czytam, że sztuczna inteligencja zastąpi pracowników, jednak na moje pytania zawodowe i odnośnie problemów prywatnych ChatGPT nie znał odpowiedzi, co pozwala mi domniemywać, że jeszcze jakiś czas popracuję w zawodzie, a problemy będę musiała rozwiązać sama. Ale zadałam pytanie dotyczące statystyk zawierania ponownych małżeństw. Statystyk nie dostałam, znalazłam je przez Google i pokazują one, że drugie małżeństwa są trwalsze, rzadziej się rozwodzą, niż pierwsze, ale oto, co mi ChatGPT o drugich małżeństwach napisał: Szanse na ponowne małżeństwo po rozwodzie zależą od wielu czynników, takich jak indywidualne doświadczenia, postawy i wybory życiowe każdej osoby. Oto kilka ważnych kwestii, które mogą wpłynąć na te szanse: Emocjonalna gotowość: Warto dać sobie czas na zdrowe zrozumienie i zaakceptowanie emocji związanych z poprzednim rozwodem. Wchodzen

Bo każda kobieta ma wiele twarzy

Obraz
           fot: Pexels, Pixabay Do tego postu skłoniła mnie rozmowa z synem. Rozmawiałam w piątek wieczorem do późna z koleżanką, skończyłam tę rozmowę później, niż moi synowie położyli się spać (co samo w sobie było sytuacją wyjątkową). Idąc do łazienki, zauważyłam brak światła spod szpar pod drzwiami w ich pokojach oraz ciszę. Następnego dnia skomentowałam do syna tę ciszę i rzuciłam, że w moich oczach zawsze jest malutkim Lolusiem, grzecznym, ułożonym i spokojnym, i dopiero, kiedy słyszę zza drzwi, jak bluzga do mikrofonu grając w gry online, łuski mi spadają z oczu. I zaraz doszliśmy do wspólnego stanowiska, że każdy z nas pełni wiele ról, w zależności od tego, dla kogo toczy się przedstawienie. Inaczej odzywam się do klienta, inaczej do dziecka, kiedy mnie wkurzy. Inaczej też reaguję na różnych ludzi. Sztuką jest balansowanie między rolami, które pełnimy w społeczeństwie, nieprzerzucanie przykładowo roli, jaką pełnimy w pracy zawodowej na relacje w rodzinie. I każdy z nas inaczej

Jak śnię?

Obraz
                                                                                fot: Pexels, Xi Xi Mam bardzo wyraziste i odczuwalne przez ciało sny. Dzisiaj na przykład 45 minut temu śniło mi się, że w stopę gryzie mnie pies - i poczułam na stopie kły zwierzęcia tak wyraźnie, że się obudziłam. I nie śpię.  Najgorsze ze snów, które mam, to chyba te, w których łapie mnie paraliż senny. Zwykle wtedy odczuwam na ciele stan zagrożenia, czuję dosłownie, jak coś (ktoś) mnie dotyka. Albo moje ciało unosi się nad ziemią w niekontrolowanym przeze mnie locie. Co robię wtedy? Nie jestem osobą praktykującą wiarę katolicką, ale w takich snach zaczynam się modlić: zwyczajny pacierz, jakiego uczy się dzieci (bo też tylko tyle modlitw znam na pamięć). Najbardziej pomaga "Zdrowaś Mario", zawsze tą modlitwą skutecznie odpędzam wampiry. Czy wierzę w sny? Chyba tylko te pozytywne. I wierzę bardziej, że to mózg przetwarza w obrazy nasze myśli, słowa i widoki dostarczone w czasie dnia. Ot, choćby

Lipiec i przyjemne macierzyństwo

Obraz
 Lipiec upłynął szybko, tak jak zresztą szybko upłynie sierpień. Potem zaraz Wszystkich Świętych, i hop! do Bożego Narodzenia. Lipiec był bardzo dla mnie łaskawy pod każdym względem - zawodowym, towarzyskim, kulurowym, czytelniczym. Sprzyjał podróżom bliższym i dalszym. Przede wszystkim był bardzo spokojny. Z kulturalnych rzeczy przeczytałam książkę noblistki Annie Ernaux "Lata", jeszcze raz "A ja żem jej powiedziała" Nosowskiej, zaczęłam czytać "Zabić drozda", odkryłam magię kina studyjnego i obejrzałam "Barbie", zwiedziłam Tarnów i dwa razy byłam w Krakowie. Coś tam kupiłam na wyprzedażach i poza wyprzedażami, a co najważniejsze: wpadłam na pomysł, by w skromnych tiszertach, które mi się podobają ze względu na nadruk, by nie "dusiły" pod szyją, wycinać okrągłe, głębsze dekolty za pomocą odręcznego rysunku od talerza i domowych nożyczek. Może to początek przygody z szyciem, jako że zapisałam się na kurs krawiectwa i czekam na zebranie