Rozwód a wybaczenie
W powrocie do psychologicznego dobrostanu po rozwodzie znaczenie ma wybaczenie byłemu małżonkowi. Jest ono różnie definiowane ze względu na swoją złożoność. Może je określić jako decyzję (akt woli) o ograniczeniu negatywnych myśli, afektów i zachowań: obwiniania, gniewu wobec winowajcy lub przykrej sytuacji oraz lepszego zrozumienia krzywdy oraz osób za nią odpowiedzialnych. W inny sposób można wybaczenie zdefiniować jako rezygnację z gniewu, pragnienia zemsty i urazy wobec krzywdzicieli oraz nadanie im prawa do opieki i sprawiedliwości aby zrozumieć, że nie trzeba być ofiarą własnych uczuć, że można zdecydować o pójściu dalej mimo krzywdy i dzięki temu stać się silniejszą osobą. .
Przebaczenie można rozumieć także jako złożony, wewnętrzny proces, w którego końcowym etapie rezultatów następuję refleksja nad wpływem danego wydarzenia na życie, nad koniecznością przeformułowania jego znaczenie w kontekście doznanej krzywdy, wreszcie nad znaczeniem własnego udziału w wydarzeniu, które jest przedmiotem przebaczenia.
Według niektórych badań opuszczani małżonkowie mogą mieć problemy z wybaczeniem i akceptacją rozwodu. Często doświadczają silnej tęsknoty za byłym małżonkiem i samotności. Potrzebują pomocy w akceptacji realności rozwodu i radzeniu sobie ze stratą. Opuszczany i opuszczający mają odmienne wyobrażenia co do przyszłości małżeństwa. Opuszczający chce szybkiego rozwiązania małżeństwa, natomiast opuszczany - przeciwnie - pragnie pojednania i nie chce separacji i rozwodu. Opuszczający nie jest emocjonalnie przygotowany na rozstanie, przeżywa ból, cierpienie, wątpliwości, podczas gdy opuszczający, często od dłuższego czasu zmagający się z głębokim poczuciem winy mimo tego, że akceptuje rozstanie, nie chce dzielić uczuć opuszczanego.
Kiedy pisałam pierwszy tekst o wybaczeniu, wydawało mi się, że rozumiem jego rolę i robię to, by sprawca mojej krzywdy poczuł się lepiej. Wydawało mi się to wtedy takim szlachetnym czynem z mojej strony, że robię coś naprawdę podniosłego. Dopiero później zrozumiałam, że tak jak mnie nie było potrzebne wcale do mojego powracającego dobrostanu psychologicznego wybaczenie eksmęża, tak jemu nie było potrzebne moje wybaczenie, gdyż on już dawno poszedł dalej, wszak był opuszczającym. Zrozumiałam, że wybaczenie potrzebne było mnie, by zapoczątkować proces odcinania się od przeszłości i zrozumienia mojej roli w przyczynieniu się do rozpadu małżeństwa. Samo wybaczenie odbyło się początkowo jako decyzja, akt woli, który musiał być ogłoszony, by zapoczątkował następujący po nim proces wybaczania. Trwało to jakiś czas, aż wreszcie doszłam do wniosku, że nie ma we mnie gniewu, żalu, bólu i innych negatywnych uczuć, jest coś na kształt sympatii względem wspomnień człowieka, którego jako młoda dziewczyna wybrałam na towarzysza życia. Stan ten utrzymuje się do dziś.
We wpisie korzystałam z: Anna Kołodziej-Zaleska "Życie po rozwodzie. Zróżnicowany proces adaptacji"
Więcej o wybaczaniu: Mamuśka, Łagodność podarowana oraz Jeszcze raz o wybaczaniu
Przebaczenie można rozumieć także jako złożony, wewnętrzny proces, w którego końcowym etapie rezultatów następuję refleksja nad wpływem danego wydarzenia na życie, nad koniecznością przeformułowania jego znaczenie w kontekście doznanej krzywdy, wreszcie nad znaczeniem własnego udziału w wydarzeniu, które jest przedmiotem przebaczenia.
Według niektórych badań opuszczani małżonkowie mogą mieć problemy z wybaczeniem i akceptacją rozwodu. Często doświadczają silnej tęsknoty za byłym małżonkiem i samotności. Potrzebują pomocy w akceptacji realności rozwodu i radzeniu sobie ze stratą. Opuszczany i opuszczający mają odmienne wyobrażenia co do przyszłości małżeństwa. Opuszczający chce szybkiego rozwiązania małżeństwa, natomiast opuszczany - przeciwnie - pragnie pojednania i nie chce separacji i rozwodu. Opuszczający nie jest emocjonalnie przygotowany na rozstanie, przeżywa ból, cierpienie, wątpliwości, podczas gdy opuszczający, często od dłuższego czasu zmagający się z głębokim poczuciem winy mimo tego, że akceptuje rozstanie, nie chce dzielić uczuć opuszczanego.
Kiedy pisałam pierwszy tekst o wybaczeniu, wydawało mi się, że rozumiem jego rolę i robię to, by sprawca mojej krzywdy poczuł się lepiej. Wydawało mi się to wtedy takim szlachetnym czynem z mojej strony, że robię coś naprawdę podniosłego. Dopiero później zrozumiałam, że tak jak mnie nie było potrzebne wcale do mojego powracającego dobrostanu psychologicznego wybaczenie eksmęża, tak jemu nie było potrzebne moje wybaczenie, gdyż on już dawno poszedł dalej, wszak był opuszczającym. Zrozumiałam, że wybaczenie potrzebne było mnie, by zapoczątkować proces odcinania się od przeszłości i zrozumienia mojej roli w przyczynieniu się do rozpadu małżeństwa. Samo wybaczenie odbyło się początkowo jako decyzja, akt woli, który musiał być ogłoszony, by zapoczątkował następujący po nim proces wybaczania. Trwało to jakiś czas, aż wreszcie doszłam do wniosku, że nie ma we mnie gniewu, żalu, bólu i innych negatywnych uczuć, jest coś na kształt sympatii względem wspomnień człowieka, którego jako młoda dziewczyna wybrałam na towarzysza życia. Stan ten utrzymuje się do dziś.
We wpisie korzystałam z: Anna Kołodziej-Zaleska "Życie po rozwodzie. Zróżnicowany proces adaptacji"
Więcej o wybaczaniu: Mamuśka, Łagodność podarowana oraz Jeszcze raz o wybaczaniu
Jeśli podobają Ci sie prezentowane treści, postaw mi kawę https://buycoffee.to/7wiatrow
Komentarze
Prześlij komentarz
Podpisz się, proszę! Komentarze anonimowe zgodnie z regulaminem bloga nie są publikowane. Spam, nawet podpisany, również nie będzie publikowany.