Posty

Kochance męża poślij kwiaty – uaktualnione wspomnienie

Obraz
Mam wspaniały humor dziś dzięki rozmowom z X. w czasie weekendu. I tak mi wpadła przed oczy stara notka, którą popełniłam dawno temu. Miałam kiedyś zamiar faktycznie wysłać kwiaty tej fałszywej egoistycznej szmacie, żeby podziękować za zabranie ciapka, ale stwierdziłam, że lepiej te pieniądze wydać na siebie i dzieci  Przypomniało mi się ze śmiechem, jak „mój” ciapek, kiedy to porzucał mnie odrętwiałą z bólu i rozpaczy i wyprowadzał się z domu z żądaniem (!) rozwodu zadzwonił do mnie po pół godzinie skarżąc się, że jest głodny, nie ma pieniędzy, nie ma poduszki, a nowe łóżko jest niewygodne. Czy to nie istna ludzka komedia – rzucił mnie w momencie, kiedy odkryłam jego romans. Powiedział tyle:” Odchodzę, żądam rozwodu, przestałem cię kochać rok po ślubie. Wszystko było źle.” Potem się wyprowadza zbierając z domu jakieś przypadkowe rzeczy, odjeżdża, ja łkam cicho w boleści, za pół godziny on do mnie dzwoni (do porzuconej żony, nie do kochanki) „Jestem głodny i nie mam pien

Seks, zdrady i rozstania – luźne myśli

Dostałam książkę „Jedz, módl się i kochaj” (treści książki opowiadać nie będę) od kogoś, kto chyba uważa, że nadal nie poradziłam sobie z sytuacją porozwodową. Nic bardziej mylnego. Ja swoją równowagę osiągnęłam gdzieś w zeszłym roku i chyba stało się to mniej więcej w okresie, kiedy natrafiłam w sieci na „Song porzuconej” (link na liście osobistej), który niesamowicie mnie rozbawił. Przeszłam dokładnie przez te same etapy, co autorka książki, tylko w innej kolejności, a w zasadzie u mnie wszystkie etapy przechodziły na raz, mieszały się ze sobą, trwały dłużej niż książce; no i nie miałam jak dać sobie roku urlopu przeznaczonego na podróżowanie po świecie i dochodzenie do siebie w tak luksusowy sposób jak pisarka. W dodatku stres związany z odejściem męża i jednoczesną utratą pracy spowodował u mnie rozwój przewlekłej choroby. Niektórzy książką się zachwycali, ale dla mnie to nic odkrywczego i porywającego. Może dlatego, że osiągnęłam swoją równowagę na długo przed przecz

Najtrudniejsza rzecz – odpowiednie dać rzeczy słowo

Obraz
Przemyśleń ostatnio mam bardzo dużo, ale niestety nie potrafię powtórzyć toku myślenia. Generalnie wspominałam sobie ostatnio swój spacer (ten, który rozpoczął moja chorobę) w zielonych kaloszach w stokrotki i starym, przerabianym płaszczu, który kupiłam sobie za dwa studenckie stypendia na jednej z głównych ulic w Katowicach. To był czas okropnego wewnętrznego napięcia wewnętrznego, taki osobisty „Sturm- und Drangperiode”. Kalosze wybrałam dlatego, że identyczną parę posłałam komuś w świat na szczęście, a płaszcz – pierwszy porządny ciuch za pieniądze zdobyte własnym nakładem sił. Z tego miejsca korzystając okazji chciałam podziękować rodzicom, w szczególności mojej mamie, którzy włożyli ogromny trud w moją edukację tylko po to, żebym mogła realizować, co mi się tylko w głowie usrało. Podczas tego spaceru doszło do samorozmowy – nie jakieś tam głosy z wnętrza głowy, jak twierdzi eksmąż, tylko po prostu szłam przez las kierując się słońcem padającym na zielone kolory, zad

Szwedzki Elvis

Obraz
[7wiatrów] Szanowny Panie, pozwalam sobie zwrócić się do Pana z prośbą o podanie nazwiska wykonawcy, którego czasem prezentował Pan w piątkowej porannej audycji Trójki. Piosenkarz ten wykonuje utwory Elvisa Presleya, a przy tym tak sympatycznie fałszuje, że zapewne będzie wiadomo o kogo chodzi. Zaprezentował go Pan jako Elvisa ze Szwecji. Próbowałam szukać w popularnej wyszukiwarce, ale bez efektu. Kilka lat temu jechałam sobie spod C., gdzie mieszkam, do Krakowa na szkolenie. Dzień wcześniej posprzeczałam się o coś z mężem i nie byłam rano w szczególnie dobrym nastroju. Tak sobie jechałam naburmuszona, słuchałam Pana w Trójce i gdzieś w okolicach Olkusza zaprezentował Pan piosenkę szwedzkiego Elvisa. Słuchałam cały czas naburmuszona, jak wykonawca wyśpiewuje utwór i doprawdy, pod koniec utworu nie wytrzymałam, zaczęłam się śmiać jak głupi do sera i "foch" na męża przeszedł jak ręką odjął. Dziś tamten mąż nie jest już moim mężem, jedną z różnic między nami było to, że

Związki i rozwiązki czyli kochance męża poślij kwiaty

Obraz
Ogólnie wiadomo, że wszelkie emocje związane z rozstaniem muszą jakimś kanałem wydostać się z każdej istoty; nawet pies, kiedy poczuje zew natury,  może ugryźć właściciela. Smutek, żal, złość i inne uczucia od A do Z muszą wybrzmieć, obojętnie czy to z długością szesnastki czy całej nuty z fermatą. Odchodzący moim zdaniem mają o tyle łatwiej, że u nich to wszystko zaczyna się wcześniej, bo to  ich umysłach rodzi się myśl o odejściu jako najprostszym rozwiązaniu swoich problemów w związków. Jest związek – są problemy związkowe, nie ma związków – problemów związkowych nie ma, bo skąd mają być; tak to przedstawia się wielu osobom. Porzuconych – niech rozbawi jak mnie do wesołości wariatki Song który skłonił mnie do napisanie niniejszej notki i który w pierwszym momencie przywiódł mi na myśl instytucję płaczków żydowskich (z całym poszanowaniem), ale tak to właśnie jest: on niechże rzuci sucho „Spadaj, mała” i nie zostawia po sobie niezatartego, żałośnie śmiesznego wspom

Złe rzeczy papa

Obraz
Złe rzeczy papa Zbierało się i zbierało, ostatnio najczęściej przed zaśnięciem siedziałyśmy sobie przy głosie pani Boyle i patrzyłyśmy sobie w oczy – babcia i ja, takie chwilki zadumy nad sprawami. A potem trza się było wziąć się za realizację wakacyjnych przemyśleń. Trochę to trwało, musiałam się najpierw uporać z własnymi zmorami – jak w samolocie, kiedy brakuje tlenu: najpierw matka powinna założyć maskę tlenową sobie, a potem dziecku; konieczne jest zachowanie tej kolejności, aby ocalić wszystkich. Żeby żadne dziecko nie poległo w sprawie, jak w scenie chyba z „Anny Kareniny”, gdzie jakaś chłopka opowiadała o tym, że kiedy w nocy jechała z mężem i dziećmi saniami gdzieś przez śniegi Syberii, aby uciec przed atakiem wilków i zwiększyć szanse na przeżycie pozostałych członków rodziny, rzuciła wilkom na pożarcie najmłodsze dziecko – niemowlę. Czyli dzieci. Jak one płyną w tym wszystkim. W dniu, w którym umówiłam nas do specjalisty, dostałam taki rysunek od Lo

w wieczornej ciszy, w świetle gwiazd ostatni uścisk rąk

Obraz
Sukienkę wybrałam. A właściwie klasyczny beżowy kostium z kołnierzykiem bebe. Niestety, nie dla mnie i niestety na okazję o przeciwnym kierunku i zwrocie do wesela brackiego. Nie chcę pamiętać, jak leżała oparta o poduszki z plastikową rurką w nosie, jak trzeba jej było kroić kromkę chleba na małe kawałki i wkładać od ust, podawać herbatę przez słomkę, jak się krztusiła każdym łykiem. Chcę pamiętać, jak zdziwiła mnie, kiedy pokazała, że potrafi jeździć na rowerze; kiedy w wakacje grywała z moimi rodzicami w tysiąca, a pieniądze z wygranej oddawała mojemu bratu i mnie na colę.  Jak nawet za komuny pamiętała, że ma 13 wnuków i każdemu za ostatnie pieniądze chociaż po czekoladzie kupowała na Mikołaja. Że mi powiedziała ze 20 lat temu, że z robienia na drutach to mi ledwie tróję daje:)  Że po rozwodzie zawsze mogłam w razie potrzeby podrzucić jej dzieciaki, choć sama ledwo już chodziła. Że wiedziała, że Loluś lubi jak go po brzuszku smyrać. Że czekoladki od niej na komunię J