Posty

Najtrudniejsza rzecz – odpowiednie dać rzeczy słowo

Obraz
Przemyśleń ostatnio mam bardzo dużo, ale niestety nie potrafię powtórzyć toku myślenia. Generalnie wspominałam sobie ostatnio swój spacer (ten, który rozpoczął moja chorobę) w zielonych kaloszach w stokrotki i starym, przerabianym płaszczu, który kupiłam sobie za dwa studenckie stypendia na jednej z głównych ulic w Katowicach. To był czas okropnego wewnętrznego napięcia wewnętrznego, taki osobisty „Sturm- und Drangperiode”. Kalosze wybrałam dlatego, że identyczną parę posłałam komuś w świat na szczęście, a płaszcz – pierwszy porządny ciuch za pieniądze zdobyte własnym nakładem sił. Z tego miejsca korzystając okazji chciałam podziękować rodzicom, w szczególności mojej mamie, którzy włożyli ogromny trud w moją edukację tylko po to, żebym mogła realizować, co mi się tylko w głowie usrało. Podczas tego spaceru doszło do samorozmowy – nie jakieś tam głosy z wnętrza głowy, jak twierdzi eksmąż, tylko po prostu szłam przez las kierując się słońcem padającym na zielone kolory, zad

Szwedzki Elvis

Obraz
[7wiatrów] Szanowny Panie, pozwalam sobie zwrócić się do Pana z prośbą o podanie nazwiska wykonawcy, którego czasem prezentował Pan w piątkowej porannej audycji Trójki. Piosenkarz ten wykonuje utwory Elvisa Presleya, a przy tym tak sympatycznie fałszuje, że zapewne będzie wiadomo o kogo chodzi. Zaprezentował go Pan jako Elvisa ze Szwecji. Próbowałam szukać w popularnej wyszukiwarce, ale bez efektu. Kilka lat temu jechałam sobie spod C., gdzie mieszkam, do Krakowa na szkolenie. Dzień wcześniej posprzeczałam się o coś z mężem i nie byłam rano w szczególnie dobrym nastroju. Tak sobie jechałam naburmuszona, słuchałam Pana w Trójce i gdzieś w okolicach Olkusza zaprezentował Pan piosenkę szwedzkiego Elvisa. Słuchałam cały czas naburmuszona, jak wykonawca wyśpiewuje utwór i doprawdy, pod koniec utworu nie wytrzymałam, zaczęłam się śmiać jak głupi do sera i "foch" na męża przeszedł jak ręką odjął. Dziś tamten mąż nie jest już moim mężem, jedną z różnic między nami było to, że

Związki i rozwiązki czyli kochance męża poślij kwiaty

Obraz
Ogólnie wiadomo, że wszelkie emocje związane z rozstaniem muszą jakimś kanałem wydostać się z każdej istoty; nawet pies, kiedy poczuje zew natury,  może ugryźć właściciela. Smutek, żal, złość i inne uczucia od A do Z muszą wybrzmieć, obojętnie czy to z długością szesnastki czy całej nuty z fermatą. Odchodzący moim zdaniem mają o tyle łatwiej, że u nich to wszystko zaczyna się wcześniej, bo to  ich umysłach rodzi się myśl o odejściu jako najprostszym rozwiązaniu swoich problemów w związków. Jest związek – są problemy związkowe, nie ma związków – problemów związkowych nie ma, bo skąd mają być; tak to przedstawia się wielu osobom. Porzuconych – niech rozbawi jak mnie do wesołości wariatki Song który skłonił mnie do napisanie niniejszej notki i który w pierwszym momencie przywiódł mi na myśl instytucję płaczków żydowskich (z całym poszanowaniem), ale tak to właśnie jest: on niechże rzuci sucho „Spadaj, mała” i nie zostawia po sobie niezatartego, żałośnie śmiesznego wspom

Złe rzeczy papa

Obraz
Złe rzeczy papa Zbierało się i zbierało, ostatnio najczęściej przed zaśnięciem siedziałyśmy sobie przy głosie pani Boyle i patrzyłyśmy sobie w oczy – babcia i ja, takie chwilki zadumy nad sprawami. A potem trza się było wziąć się za realizację wakacyjnych przemyśleń. Trochę to trwało, musiałam się najpierw uporać z własnymi zmorami – jak w samolocie, kiedy brakuje tlenu: najpierw matka powinna założyć maskę tlenową sobie, a potem dziecku; konieczne jest zachowanie tej kolejności, aby ocalić wszystkich. Żeby żadne dziecko nie poległo w sprawie, jak w scenie chyba z „Anny Kareniny”, gdzie jakaś chłopka opowiadała o tym, że kiedy w nocy jechała z mężem i dziećmi saniami gdzieś przez śniegi Syberii, aby uciec przed atakiem wilków i zwiększyć szanse na przeżycie pozostałych członków rodziny, rzuciła wilkom na pożarcie najmłodsze dziecko – niemowlę. Czyli dzieci. Jak one płyną w tym wszystkim. W dniu, w którym umówiłam nas do specjalisty, dostałam taki rysunek od Lo

w wieczornej ciszy, w świetle gwiazd ostatni uścisk rąk

Obraz
Sukienkę wybrałam. A właściwie klasyczny beżowy kostium z kołnierzykiem bebe. Niestety, nie dla mnie i niestety na okazję o przeciwnym kierunku i zwrocie do wesela brackiego. Nie chcę pamiętać, jak leżała oparta o poduszki z plastikową rurką w nosie, jak trzeba jej było kroić kromkę chleba na małe kawałki i wkładać od ust, podawać herbatę przez słomkę, jak się krztusiła każdym łykiem. Chcę pamiętać, jak zdziwiła mnie, kiedy pokazała, że potrafi jeździć na rowerze; kiedy w wakacje grywała z moimi rodzicami w tysiąca, a pieniądze z wygranej oddawała mojemu bratu i mnie na colę.  Jak nawet za komuny pamiętała, że ma 13 wnuków i każdemu za ostatnie pieniądze chociaż po czekoladzie kupowała na Mikołaja. Że mi powiedziała ze 20 lat temu, że z robienia na drutach to mi ledwie tróję daje:)  Że po rozwodzie zawsze mogłam w razie potrzeby podrzucić jej dzieciaki, choć sama ledwo już chodziła. Że wiedziała, że Loluś lubi jak go po brzuszku smyrać. Że czekoladki od niej na komunię J

Przeminęło z wiatrem czy Ballada o Januszku?

"Pan O'Hara: Chcesz powiedzieć, Scarlett O'Hara, że ziemia jest nieważna? Ziemia to jedyne, dla czego warto pracować, walczyć i ginąć. Tylko ziemia trwa! Scarlett O'Hara: Mówisz jak Irlandczyk. Pan O'Hara: I jestem z tego dumny. A ty nie zapominaj, że płynie w tobie moja krew. A dla półkrwi Irlandki ziemia na której żyje, to matka. Jesteś jeszcze dzieckiem. Ale miłość do ziemi przyjdzie. Żadna Irlandka od tego nie ucieknie." W poniedziałek wieczorem Lolek przywałęsał się smutny do mojej sypialni. Brzuszek nie bolał, jeść się nie chciało, przytulić się nie chciał, więc może telefon do taty - w końcu tata nie kontaktował się z nimi już prawie 3 tygodnie. Wybrałam numer i oddałam mu aparat. Od razu rogal na twarzy. Przy okazji eks poinformował mnie, że bierze urlop i chciałby zabrać dzieci. Postanowiłam wykorzystać moment i zahaczyć go o uregulowanie pozostałych kwestii związanych z podziałem majątku - czyli darowizny Laskowa dzieciom. Wykręcał się tym, że

Mamuśka

Obraz
"Mamuśka" to film o kobiecie porzuconej przez męża dla dużo młodszej kochanki. Była żona pracuje i opiekuje się nastoletnią córką i kilkuletnim synem. Początkowo w całym swym rozgoryczeniu i złości nie ukrywa nawet przed dziećmi swojego wrogiego nastawienia do nowej wybranki byłego męża, ale w obliczu śmiertelnej choroby postanawia wykorzystać ostatnie chwile swojego życia dla dzieci i poprawę ich stosunków z przyszłą macochą. Zakończenia nie muszę pewnie zdradzać, film do czasu do czasu jest powtarzany przez jedną z 6 stacji telewizyjnych, którą mam przyjemność odbierać. Napiszę tylko, że ja płaczę zawsze wtedy, kiedy Susan Sarandon rozmawia z Julią Roberts na temat przyszłego ewentualnego dnia ślubu córki filmowej bohaterki. Kochanka ustami Julii Roberts mówi, że boi się, że w dniu ślubu córka będzie myślała tylko o swojej prawdziwej matce i żałowała, że jej nie ma w tym dniu. Matka z kolei obawia się, że córka tego dnia ani razu nie pomyśli o niej. W jednej z końcowych z