Łagodność podarowana, czyli słowo o sztuce wybaczania
Celowo lub niechcący, w odwecie lub przez przypadek. Wszyscy jesteśmy krzywdzeni i wszyscy krzywdzimy innych. Dlaczego zatem nie potrafimy darować sobie i innym? Dlaczego nawet nie dopuszczamy do siebie myśli, że moglibyśmy wybaczyć? Czy przebaczenie, w prawdziwym tego słowa znaczeniu, jest w ogóle możliwe? Przecież w przebaczaniu jest pewna sprzeczność. Bo wybaczyć, to wcale nie znaczy zapomnieć. Można przebaczyć i nadal pamiętać prawdopodobnie tylko wtedy, gdy zło przestaje być ważne. Pamiętamy je, ale już nas nie dotyka, nie porusza, staje się czymś błahym. To prowadzi do wniosku, że przebaczenie staje się zawiadomieniem sprawcy, że jego czyn nas już nie boli, że nie ma znaczenia, że mamy inne ważne sprawy. A przecież istota przebaczenia ma polegać na przezwyciężeniu własnej pamięci, własnego żalu, czasem własnej nienawiści. Zasadnicze wydaje się być pytanie – komu potrzebne jest przebaczenie – sprawcy czy ofierze? Do czego jest ono potrzebne ofierze? Istnieję kilk