Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2012

Związki i rozwiązki czyli kochance męża poślij kwiaty

Obraz
Ogólnie wiadomo, że wszelkie emocje związane z rozstaniem muszą jakimś kanałem wydostać się z każdej istoty; nawet pies, kiedy poczuje zew natury,  może ugryźć właściciela. Smutek, żal, złość i inne uczucia od A do Z muszą wybrzmieć, obojętnie czy to z długością szesnastki czy całej nuty z fermatą. Odchodzący moim zdaniem mają o tyle łatwiej, że u nich to wszystko zaczyna się wcześniej, bo to  ich umysłach rodzi się myśl o odejściu jako najprostszym rozwiązaniu swoich problemów w związków. Jest związek – są problemy związkowe, nie ma związków – problemów związkowych nie ma, bo skąd mają być; tak to przedstawia się wielu osobom. Porzuconych – niech rozbawi jak mnie do wesołości wariatki Song który skłonił mnie do napisanie niniejszej notki i który w pierwszym momencie przywiódł mi na myśl instytucję płaczków żydowskich (z całym poszanowaniem), ale tak to właśnie jest: on niechże rzuci sucho „Spadaj, mała” i nie zostawia po sobie niezatartego, żałośnie śmiesznego wspom

Złe rzeczy papa

Obraz
Złe rzeczy papa Zbierało się i zbierało, ostatnio najczęściej przed zaśnięciem siedziałyśmy sobie przy głosie pani Boyle i patrzyłyśmy sobie w oczy – babcia i ja, takie chwilki zadumy nad sprawami. A potem trza się było wziąć się za realizację wakacyjnych przemyśleń. Trochę to trwało, musiałam się najpierw uporać z własnymi zmorami – jak w samolocie, kiedy brakuje tlenu: najpierw matka powinna założyć maskę tlenową sobie, a potem dziecku; konieczne jest zachowanie tej kolejności, aby ocalić wszystkich. Żeby żadne dziecko nie poległo w sprawie, jak w scenie chyba z „Anny Kareniny”, gdzie jakaś chłopka opowiadała o tym, że kiedy w nocy jechała z mężem i dziećmi saniami gdzieś przez śniegi Syberii, aby uciec przed atakiem wilków i zwiększyć szanse na przeżycie pozostałych członków rodziny, rzuciła wilkom na pożarcie najmłodsze dziecko – niemowlę. Czyli dzieci. Jak one płyną w tym wszystkim. W dniu, w którym umówiłam nas do specjalisty, dostałam taki rysunek od Lo

w wieczornej ciszy, w świetle gwiazd ostatni uścisk rąk

Obraz
Sukienkę wybrałam. A właściwie klasyczny beżowy kostium z kołnierzykiem bebe. Niestety, nie dla mnie i niestety na okazję o przeciwnym kierunku i zwrocie do wesela brackiego. Nie chcę pamiętać, jak leżała oparta o poduszki z plastikową rurką w nosie, jak trzeba jej było kroić kromkę chleba na małe kawałki i wkładać od ust, podawać herbatę przez słomkę, jak się krztusiła każdym łykiem. Chcę pamiętać, jak zdziwiła mnie, kiedy pokazała, że potrafi jeździć na rowerze; kiedy w wakacje grywała z moimi rodzicami w tysiąca, a pieniądze z wygranej oddawała mojemu bratu i mnie na colę.  Jak nawet za komuny pamiętała, że ma 13 wnuków i każdemu za ostatnie pieniądze chociaż po czekoladzie kupowała na Mikołaja. Że mi powiedziała ze 20 lat temu, że z robienia na drutach to mi ledwie tróję daje:)  Że po rozwodzie zawsze mogłam w razie potrzeby podrzucić jej dzieciaki, choć sama ledwo już chodziła. Że wiedziała, że Loluś lubi jak go po brzuszku smyrać. Że czekoladki od niej na komunię J